Najnowsze wpisy, strona 7


lis 05 2004 bądź a klęknę.
Komentarze: 3

idę prosto przed siebie długim korytarzem w stronę wyjścia, coraz szybciej i szybciej...biegnę. Nagle czuję jak na moim ramieniu zaciska się zimna, koścista dłoń. Nie mam odwagi się odwrócić, ale silny ból mnie mobilizuje. Widzę przed sobą plastikową twarz wykrzywioną w histerycznym grymasie, w oczach ma obłęd, cierpienie, które zdaje się krzyczeć w moją stronę. Z ust wydobywają się ciche słowa..."proszę pomóż" - szepcze. "pomóż" - coraz głośniej. "POMÓŻ MI!!!" - krzyczy rozrywając ciszę, która od lat zalega wokół mnie. Bezmyślna istota. Wyrywam się z jego uścisku i biegnę przed siebie. Szybko, bardzo szybko. Słyszę za plecami jego słowa "pomóż", coraz ciszej i  ciszej. I nagle nie wiedząc dlaczego odwracam się i patrze na niego, długo. Czekam aż przerwie, aż powie "dosyć". Aż zwicięży. Patrzę jak jego łza toczy się po policzku. Wracam, najpierw powoli, potem coraz szybciej, biegnę. Jego sylwetka staje się coraz wyraźniejsza, jestem już blisko. Ale w tym momencie on upada. Dobiegam do niego, ale jest już za późno

...nie ma wyjścia...

n@ncy : :
lis 04 2004 mnie nie ma w tym szeregu.
Komentarze: 2

zwykłe pierdolenie, na każdym kroku. i nie będę pisać następnego tekstu i dawac siebie innym. Wielkie Słowa. nie tym razem. nic.

i nawet jak wchodzę na własną pocztę to włancza mi sie wielka reklama heyah i nie chce sie wyłączyc i czego bym nie zrobiła ona i tak będzie mnie ścigac. toksyczne słowa spływają z monitora a płaska twarz znowu szczerzy zęby.

koniec z tym.

jutro uciekam na plażę. na piasku narysuję sobie wielki plan gospodarczy. i byle do przodu. grzecznie mówimy dobranoc Wielkiemu Bratu. piekielny sen, otwieram oczy i zamiast plaży znowu miasto.

powoli gubię siebie w tym wszystkim. zryta marionetka. tylko kto do cholery pociąga za te sznurki???
nadmiar ukrywanych emocji powoli mnie rozpieszcza. zero predyspozycji fizycznych, psychicznych jeszcze mniej. jednym słowem - zróbmy sobie rebelię.

n@ncy : :
lis 03 2004 nad życie miłość do życia.
Komentarze: 4

No dobra. A teraz zapraszamy. Proszę tu usiąść, rozsiąść się wygodnie. Ręce grzecznie położyć na oparciach i czekać. Zaraz zaczynamy. No to teraz może kilka słów od siebie. Proszę się nie krępować, no.
I ja tam siedzę i patrzę na tych wszystkich ludzi pełnych priorytetów. Pełnych miłości do samych siebie. Nikt nie mruga oczami, nikt nie ogląda sobie paznokci, nie poprawia włosów, nawet nie nikt nic nie mówi. Wszyscy patrzą tępo gdzieś przed siebie. W nicość. Może nawet w moją stronę. Może na mnie.
I wtedy jakby w jednej chwili dochodzi do mnie, że nie ma już rzeczywistości na tym świecie. Nie ma. Brak. Może ktoś ją ukradł w nocy. Jak spałam. Albo cokolwiek. Może ktoś wyprał tych wszystkich ludzi dookoła w jakimś wrednym wybielaczu. I wysuszył na sztywno. Że teraz tak siedzą bez ruchu.
Ja mogę się nawet śmiać, ale oni siedzą poważnie. Są na to dowody. Wiele dowodów. Wystarczy spojrzeć i spisać protokół.
I nawet oni chyba wiedzą jak bardzo chcę stamtąd uciec. Ktoś mówi żebym wyciągnęła z kieszeni ten plastikowy nóż. Bo to zabawka. A dla mnie sezon na dzieciństwo już minął.
Wtedy ja chcę coś myśleć, ale nie. Żadnego myślenia, mam zabronione myślenie. Też.
Mogę tylko łykać. Propagandę. Reklamówki z Tesco. I cieszyć się. Że jeszcze pozwalają mi oddychać.

n@ncy : :
lis 02 2004 w zgodzie ze sobą.
Komentarze: 2

'Nienawidzisz mnie, ta?

Ale chcesz być tym kim ja.

Cokolwiek i tak usłyszę brawa!'

to bez sensu. nie uratuję świata. nie zmienię ludzi. bunt tu nie ma sensu. nie będę całe życie uciekać z tonącego okrętu. skaczę na głęboką wode. tu i teraz. trzymajcie tylko kciuki za mnie.

n@ncy : :
lis 01 2004 CEL doskonały
Komentarze: 3

Dzisiaj już było inaczej. Już nie potrafiłam się tak całkiem wyłączyć. Znowu czyjeś słowa wyprowadziły mnie z równowagi. Idę Piotruś, znowu do Ciebie. Ale spotykam ich. Para, w tym roku Carla z jakimś beznadziejnym facetem ubranym na jasno. Odwieczny lans, nawet tu i teraz. Od razu wielki sztuczny uśmiech przykleja się do mojej twarzy. Bo tak wypada. Krótka wymiana zdań ale nie potrafię opanować drżenia głosu. Oni to widzą, żegnamy się, pewnie boją się że zaraz wybuchnę. Znają mnie z temperamentu. Odwracam się i staram się iść w swoją stronę, ale mimowolnie słyszę:

-         Widziałeś co ona miała w uszach ?!

-         Jakieś błyskotki.

-         Diamenty!

-         No co ty kochanie, cyrkonie. No  chyba nie diamenty, takie wielkie?

-         Może masz rację, ale znając ją... to nie mogły być cyrkonie.

Już więcej nie słyszę, robi mi się słabo. Pocałujcie mnie w dupę za przeproszeniem. Diamenty. Łyso? Łzy same napływają mi do oczu. Tak proszę. Oceńcie mnie, no dawajcie. Zakłady, ile karatów. Może za rok na cmentarzu wam powiem. Nienawidzę ludzi. To oni zmuszają mnie do buntu. Jestem dla nich celem doskonałym.

 

‘Można mieć WSZYSTKO, a jednocześnie NIC. W tym żyć, to syf...”

 

Piotrek, ja już nie wiem. Nie chcę. Chcę tylko do Ciebie. Ból życia uśmierzam tabletką. Działa szybko. Uspokaja, wycisza. Powoli wszystko staje mi się obojętne. Złe obrazy znikają. Czuję, że zaraz zasnę... tylko jak się obudzę będzie gorzej. Wiem to. Dlatego, kolejna tabletka. Kolejna, kolejna, kolejna... tak nie można żyć. Muszę coś z tym zrobić, ale jeszcze nie dzisiaj...

‘A teraz śpij i zapomnij o tym co widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś...’

n@ncy : :