sty 10 2005

mówimy sobie, że jesteśmy bogami świata...


Komentarze: 2

Nie wiem jak długo to już trwa. Siedzę beztrosko na tym brzegu. Nie wymagam, nie oczekuję. Myślę. Woda koi wszelkie uzależnienia. Oblewa mnie nadzieją. Powoli wraca życie. W powietrzu czuję wibrującą energię. Oplata moje ciało i już, już mogę wstać... Prostując obolałe kolana zapominam po co  biegłam. Wciąż pytam, sama nie wiem czemu. Nie znam odpowiedzi, nikt nie zna a mimo to pytam. Żeby wiedzieć więcej. Być ponad światem. Tak, właśnie tutaj w tym miejscu. Jest gorący, szorstki piasek. Setki milionów ziaren, myśli, sekund... Czas mija. Zmienia się pogoda, mijają lata. A ja wciąż taka sama, może trochę odważniejsza. Zamykam oczy. Jestem tu. W sobie, wszędzie, widze wszystko, mogę wszystko. Daleko, blisko to bez znaczenia. Czuję się tak lekko. Nie można skrzywdzić powietrza. Morskiej bryzy. Tego wszystkiego, głos wybrzeża powoli usypia mnie. Beszczelny hałas rozrywa idealną harmonię. Niechętnie otwieram oczy i zamiast plaży widzę znów miasto. Futurystyczna awangarda zaciśnia swój krąg wokół mnie. Miasto, masa, maszyna.

n@ncy : :
outside
13 stycznia 2005, 16:45
... dlatego uwielbiam biegac do lasu, parku , po skwerach i odcinac sie od wszytskiego.... bezemocjonaly stan
10 stycznia 2005, 20:47
Tylko nie 3xM...

Dodaj komentarz