wrz 27 2004

śmierć TO-NIE-MY


Komentarze: 2

Jestem cała odrętwiała. Leżę na dywanie i nie mam siły wstać. Bolą mnie wszystkie mięśnie. Każdy po kolei i wszystkie naraz. Mam zjazd. Mam kolejny pieprzony halun. Widzę Ciebie. Chociaż nawet nie wiem czy to Ty. Jakaś twarz. Ktoś. Przyszedł do mnie nareszcie. Jeśli jesteś aniołem, proszę zabierz mnie stąd. Zabierz mnie z tego pierdolonego świata bo ja już nie wyrabiam. Nie mam kasy na kolejnego spida a boję się co będzie dalej. Powoli skurcz ustępuje i zaczyna mnie telepać. Zastanawiam się czy jeszcze żyję czy już zdechłam. Nie mam siły nawet dopełzać do łóżka, chociaż twarda podłoga wbija się w moją skórę. Leże tak, nie wiem, może pół dnia. Gdzieś niedaleko mnie dzwoni telefon. Komórka podskakuje jak szalona, widzę ją, słyszę ją ale nie ma siły po nią sięgnąć. Moje ręce są z ołowiu. Całe ciało mam z ołowiu. Mam ochotę zabić osobę, która bezczelnie do mnie dzwoni rozrywając ciszę zalegającą wokół mnie. I wtedy nagle ogarnia mnie przerażenie bo zdaję sobie sprawę, że odejść jest dużo łatwiej niż żyć. A ja właśnie odchodzę... i wtedy nagle zbieram wszystkie swoje siły i próbuję wstać. Bo ja jednak, chociaż panicznie boję się życia to jeszcze bardziej boję się śmierci. Obiecuje sobie, że jeśli uda mi się wstać to pójdę dzisiaj do kościoła. Wstaję ale już nie czuję, że mam ciało. Nie czuje, że jestem. Nie ma mnie. Nie istnieje. To jakaś paranoja.

n@ncy : :
Tyska ( Jusha)
28 września 2004, 14:53
Życie to jadna wielka paranoja
bestios
28 września 2004, 13:10
Nikt do końca nie wie co jest gorsze, życie w tym świecie, czy smierć

Dodaj komentarz