Archiwum 29 września 2004


wrz 29 2004 krzyk milczącej...chwili
Komentarze: 1

Czasami mam wrażenie, że Bóg celowo rzucił mnie na wiatr. Nie próbuje już nawet szukać drogi, bo nieuchronnie nadchodzi wielki koniec. Na pewno nie oddam się wam tak łatwo, na pewno będę jeszcze walczyć. Nikogo z was nie minie strach w starciu ze mną. Wiem, że spadam. Nie potrafię ukryć żalu. Nie mogę patrzeć na łzy bliskich mi osób i dlatego nie mogę już dłużej być. Nie mogę nikogo pociągnąć ze sobą. Spadam. Brakuje mi wszystkie co pozytywne. Jedyną skazą będziesz Ty. Bo ja już nie mogę ukrywać strachu przed Tobą. Dlaczego chcę skończyć to teraz. Zanim do czegokolwiek dojdzie. Za bardzo Cię potrzebuję, za bardzo pragnę Twojego szczęścia, dlatego nie możesz być ze mną w tej chwili. Dlatego zranię Cię teraz. Ale obiecuję to już ostatni raz. Ginę jak pies i nie wiem co mnie jeszcze chroni. Sama nie wiem co mnie tak bardzo zniszczyło. Potwór, ludzka nienawiść, czy może moja własna głupota... Często zastanawiam się w którym miejscu mogłam wybrać inaczej, żebym teraz mogła normalnie żyć. Chyba w żadnym... Chyba to ktoś inny kiedyś za mnie wybrał. Pierdolona marionetka.

n@ncy : :