Komentarze: 1
Zima, mróz, śnieg...
Uwielbiam las, ale tylko...zimą. Zimą jest on wspaniały, przejrzysty. Gdy śnieg osadza się na gałęziach oczyszcza je. Są magiczne, niepowtarzalne. Jasna, nieskazitelna biel pokrywała wszystko.
Uwielbiam zimę... ale tylko w górach. Jest wtedy prawdziwa, czysta. Zima w mieście jest brudna, szara, niepełna. Całe jej piękno bezpowrotnie ginie w zaułkach, posypanych piaskiem ulicach, odśnieżonych, zadeptanych chodnikach.
Pamiętam gdy dziadek zabierał mnie ze sobą na polowania, nawet jeszcze niedawno. Siarczysty mróz i wczesna pora dodawały uroku leśnym przestrzeniom. Wszystko pomimo panującego półmroku było jasne, czyste, białe. Mój pies biegł przede mną po nieskazitelnej ścieżce, nieskalanej jeszcze śladami stóp. Byłam wtedy sama... tak bardzo sama jak tylko człowiek może być sam. Dookoła mnie roztaczała się pusta przestrzeń, pozbawiona jakichkolwiek śladów życia. Wszystko było tak doskonałe, tak czyste.... byłam dzieckiem... A teraz siedzę sama w pokoju i czuje, że w moim życiu brakuje... tęsknoty. A więc TĘSKNIĘ... Za czym? A może za kim? Wszyscy są koło mnie, wszystko mam. A więc? Tak.... brakuje mi tylko tych poranków w lesie... tej nieskazitelnej doskonałości, harmonii. Tej samotności na leśnych bezdrożach. Czystości myśli i świata. Tęsknię za dzieciństwem. Jestem szczęśliwym człowiekiem, potrafię tęsknić tylko za tym, tylko.