Archiwum październik 2004


paź 31 2004 krzyk milczącej...chwili
Komentarze: 1

Jesteśmy chwilami pożeranymi przez czas.

Z dnia na dzień żyjemy................gwałtownie.

Umieramy zupełnie sami..............nagle, niespodziewanie, szybko.

Tak naprawdę jesteśmy wolni tylko wtedy gdy odcinamy się od rzeczywistości. Możemy decydować o swoim życiu lub śmierci. To nasz wybór.

.............to był Jego wybór...........

Chore przekonanie, że po którymś ciosie nie wstanę. Kolejna słaba osobowość złamana przez wiatr, który pochłania coraz więcej ofiar.

Te cztery lata minęły jak jeden bezchmurny dzień,  cisza po burzy, która rozjebała życie nie jednego człowieka. A jutro kolejna rocznica, już czwarta...chyba najwięcej znacząca. Bo już się otrząsnęłam z tego wszystkiego i poskładałam życie z krótkich momentów w jedną całość i już wiem czego chcę. Kiedyś było inaczej, potem wszystko runęło. Wiatr bezlitośnie porozrywał wspomnienia i wyzwolił nas z bagna. Każdy poszedł w swoją stronę, pozostał żal po tych kilku chwilach, godzinach, dniach, latach...wspólnie spędzonych.

 

A dzisiaj, jutro... już  NIE MA MNIE DLA NIKOGO,  bo będzie ten jeden, najbardziej dołujący ze wszystkich dni w roku.

 

„Ja już nie mogę, tak bardzo się boję i biegnę i gonię życie swoje.”

*Piotr*  R.I.P.

n@ncy : :
paź 31 2004 żyjemy szybko, umieramy nagle, niespodziewanie......
Komentarze: 3

Idę sama. Środkiem głównej alei największego cmentarza w mieście. Pogoda rzeczywiście jest piękna. Jak nigdy w Ten dzień. Chociaż staram się patrzeć intensywnie przed siebie, czuję skupione na mnie spojrzenia. Wyróżniam się, zdaję sobie z tego sprawę. Nie cieszy mnie to, nie smuci, po prostu, to co zwykle. Prowokuję.  Jednak teraz czuję się jakby ponad wszystkim. I tak jakoś dziwnie spokojnie. Porzuciłam wysrane trendy tej jesieni i dzisiaj ubrałam się w długi czarny szal,  powiewający za mną. Jasne spodnie, rozpuszczone włosy. Bez makijażu a mimo to czuję się kobieco. Na ramieniu ogromny bukiet hipnotyzująco czerwonych róż. Taka osobista awangarda. Wiem, że jeszcze tylko kilka metrów, dojdę do końca tej alei, skręcę w prawo i pod kasztanem czeka ON. Piotrek... matko to już cztery lata. Wiesz, może niedługo się spotkamy. Może... Róże dla Ciebie. Proszę. Widzisz nie zapomniałam. Nigdy nie zapomnę, nie starczy mi na to życia. Pierwszy raz jestem sama na cmentarzu. Bez rodziny ani żadnego dyndającego na moim ramieniu przydupasa. Mam cały dzień dla Ciebie. Kiedyś miałam całe życie... Mieliśmy. Mogliśmy mieć.

n@ncy : :
paź 30 2004 tam w lustrze to niestety JA...
Komentarze: 1

Mam:

przyjaciela

morskie oczy

duże usta

długie, naturalne blond włosy

178 wzrostu

56 kilogramów

gładką skórę

 

Chcę:

żeby Piotrek żył

żeby nikt na mnie nie patrzył

nikt nie kazał mi się uśmiechać

nie kazał pozować przed obiektywem

i chcę...

zasnąć na zawsze

n@ncy : :
paź 28 2004 brak uczuć
Komentarze: 1

Czasami dochodzę do wniosku, że jestem naiwna myśląc, że się jeszcze kiedyś tu odnajdę. To powinno być proste. A nie jest. Nic nie jest. Mam dosyć własnych myśli. Filozofii, ideologii. Nie chcę być kolejną osobą, która umiera za swoje ideały. Bunt tu, na tym świecie nie ma sensu. To nawet nie marzenie. To czysta utopia podsycana myślami o kolorowym życiu, którego nie ma. Nie można tak być. Nie można cały czas bić się ze swoim przeznaczeniem. Mam wrażenie, że widzę metę na starcie. A to dopiero początek. Tak bardzo nie chcę przegrać swojego czasu. To wydaje się takie proste. Nauczyć się chcieć czegoś i dostawać to. Takie proste jednak nie jest.  I czasami naprawdę wydają mi się niedorzeczne niektóre moje myśli. Nie dzielę się nimi z nikim. Bo wszyscy i tak są przekonani, że ja już wygrałam, że mam wszystko więc co mogę więcej chcieć. A to męczące. Nic nie jest tak męczące jak bycie niezrozumianym. To rodzaj samotności. Samotności w tłumie.

n@ncy : :
paź 27 2004 pierdolimy nadzieję Obłudy, że kiedyś...
Komentarze: 1

Cały życie idziemy przed siebie. Nie ważne pod wiatr czy z, ważne żeby brnąć. Do przodu. Po przeszkodach. Po innych. Zgniatając, miażdżąc, niszcząc. Byle do przodu. Coraz szybciej. Coraz więcej. Pod górę. Mocniejsze bicie serca, zmęczenie, wyczerpanie, chwila. A potem upadek z dużej wysokości. Z góry. Na samo dno. Zastanowienie. Żyć, nie żałować, bo nie warto. Idziemy dalej. I tak całe życie. I nawet momentami już sobie myślimy, że wygraliśmy, że to Wielkie Marzenie jest rzeczywistością. A potem, na chwilę ktoś z premedytacją gasi światło i bezwiednie wchodzimy w ścianę. Odbija nas, ale dalej jesteśmy.  Dziś postanowiłam, nikt mi już nie zgasi światła. Teraz ja jestem przy włączniku i ode mnie tylko zależy kiedy będzie ciemno. Nikomu już nigdy nie pozwolę uderzyć mną o ścianę.

n@ncy : :