Komentarze: 0
W takiej sytuacji trudno jest definiować uczucia. Jedno wiem- cieszę się. Jak wariatka i nie wiem z czego. Dzisiaj wszystko jest niby inaczej a może tak samo. Może tak a może nie. Gubię się w tym, ale dzisiaj patrzę na świat z jakąś nową siłą. Dotąd nieznaną. Pokonałam kogoś kto był nie do zdobycia. Otworzył się przede mną jak dziecko. Tak. Przede mną i przed nikim innym. Dzisiaj skończył definitywnie z dziewczyną z którą się spotykał. Zrobił to, chociaż go o to nie prosiłam. Zrobił to dla mnie. Sam z siebie. To chyba dobrze o nim świadczy. Chociaż nie wiem do końca. Nie wiem bo zaraz zacznę czytać jego bloga i znowu mnie odepchnie. Znowu zamknę się w świecie który od początku świadomej części mojego życia bojkotuję. Kolejny raz on zamknie mnie w swoim świecie. Świecie pychy, obłudy i arogancji. Spojrzenia zawistnych laleczek z miasta, które nie mogą patrzeć na mnie. Co ty dziecko robisz, nie wiesz, że to nie dla ciebie, on nie jest dla ciebie? Jesteś za mała, za nieśmiała za niewinna na ten świat. Zabieraj swoją bluzeczkę w kwiatki i wypierdalaj na ulice z której przyszłaś. Nie dla ciebie zakupy, nowy zegarek, okulary, auto. Wszystko dla nas.
Czy ja potrafię jeszcze wierzyć w to, że to może dla mnie? Czy to możliwe. Przecież znamy się chyba dwa tygodnie a to i tak dużo za dużo.
Dzisiaj już wszystko jasne. Dał mi do zrozumienia że tylko ja.
Tylko czy ja tego chcę? Czy potrafię? Czy mogę?
No i czy.... akceptuję...jego...siebie...
Związek??? – wielkie słowo