Komentarze: 1
Czuję się źle. Sama, dobrowolnie zamykam się w klatce, której kratami są slowa - nigdy nie wypowiedziane, gesty - nigdy nie uczynione, zdażenia - które nigdy nie mialy miejsca... Kraty są już tak grube, że nie widzę slońca, jest mi zimno... Ale mam na to lekarstwo, książka o cynicznym tytule "Być szczęśliwym". Rozkoszuje się każdym zdaniem, każdą myślą autora, niedoścignionym idealem osobowości. Niestety, po to lekarstwo sięgam za często, chyba powoli się na nie uodpornilam.... Kiedy ja wreszcie uwolnię się z mojej klatki? Po ostatnich przeżyciach z ojcem zaczyna mi się robić w niej ciasno. Kraty uwierają... najbardziej w serce... boli...