Archiwum styczeń 2005, strona 1


sty 08 2005 bez skrupułów, bez litości, tak do bólu...
Komentarze: 2
Zrobię to. Tak wiem, teraz. Kolejny raz. Wracam tutaj, do tej części, malutkiej ale niezbędnej. Jest tak dobrze. Samej czasami, czasami nie... wszystko. Mam teraz wszystko. Oprócz małego szarego pamiętnika. Tak, tego samego, wracam tam teraz czasami... z obłędną satysfakcją, na te bezbarwne kartki połączone jakąś zmową. Ludzie z makulaturowych stron uśmiechają się do mnie blado, szarzy, nieciekawi, bez treści. Zamknięci, na zawsze w małym notesiku. Otwieram okno słońce zabójczo pcha się do mojego pokoju i choć wiem, że nie powstrzymam tego nigdy... to kocham je. Ten spokój wyrażony w każdej komórce zmęczonego ciała rozpieszcza mnie. Młodego ciała zmęczonego spojrzeniami obcych mężczyzn, ulotnymi chwilami, których nie jestem w stanie kontrolować, nawet na trzeźwo. Bez tego narkotyku który mi niektórzy dostarczają... Bez tej kwitnącej błyskotliwości, którą w Was znajduję. Umarłabym na groźną chorobę. Najgroźniejszą. Niespełnieniem zwaną.


 

n@ncy : :
sty 07 2005 starczy już.
Komentarze: 2

Uwielbiam słowa. Grę. Zabawę. Wolne skojarzenia, setki tysięcy treści płynących z jednego zdania...tak ulotnego, jednak gdzieś tam zapisanego. Wyrytego w pamięci, wartościowego. Można przekazać tak wiele mówiąc tak niewiele. Słowa to karma dla duszy. Uspokajają ją. Zaspokajają czasami... Dają spełnienie. Przeświadczenie o własnej wartości. Słowa to potęga zwłaszcza dla nieświadomych konsekwencji. Myśli. Wyrażają, czasami ukrywają... posiadają drugie trzecie czasami nawet setne dno. Za każdym razem można je odkrywać na nowo tylko dlatego, że żyją. Zmieniają się. Zmienia je czas, zmienia je „dorosłość”. Moje słowa nie są już takie jak kiedyś. Brak im tej.... beztroski??? Łatwości, prostoty, urokliwej naiwności, niewinności... słowom może brak ale mi nie. I przez to „cierpię”. A może właśnie DLA TEGO jestem szczęśliwa, właśnie wtedy gdy milczę i gdy właśnie wtedy gdy ktoś mnie rozumie. Bez słów.

n@ncy : :
sty 06 2005 lepsi od nas samych.
Komentarze: 4

satysfakcjonujące odbicie w lustrze.

codziennie. wielki lśniący uśmiech.

tak,

to życie się do mnie uśmiecha.

 

...wystarcza?

i już mogę czuć się lepsza?

lepsza od kogo?

od nich, od innych, od pozostałych...?

 

powoli rodzi się uczucie aliencji.

jestem ponad tym.

na pewno gdzieś musi być coś więcej.

n@ncy : :
sty 03 2005 stojąc naprzeciwko własnego odbicia w lustrze....
Komentarze: 3

Patrząc sobie prosto w oczy nie mogę uwierzyć. Łzy spływają mi po policzkach z każdą nową myślą...

Czasami wydaje mi się, że widziałam już tak wiele. Śmierć, upadek, poniżenie.

Czasami wydaje mi się, że wiem co to znaczy być na dnie.

Czasami wydaje mi się też że wiem co to znaczy być w ciągu.

Strach. Dziwne uczucie, nigdy nie obce, ale tym razem tak mocne, że nie potrafię go opanować. Każde nowe stwierdzenie staremu zaprzecza. Brak kompromisów. Przerażenie zaczyna bezwiednie grać na twarzy swoją główną rolę, bo nie łatwo jest podnieść się gdy upadek nadaje przedstawieniu tytuł. Trudno nie poczuć presji. I chociaż odwróciłam się tyłem do sceny to wciąż jedna idea przyświeca każdej decyzji.

Nie łatwo jest żyć, gdy wszystko jest ze szkła... jeden błąd, złe słowo, nie odpowiednia interpretacja tego co między wierszami i już po wszystkim. Jednak...

Czy można inaczej żyć?! Ja po prostu uwielbiam budzić się wśród tych pięknych przedmiotów. I chyba nie potrafię inaczej... sama, świadomie zapisałam się na tą listę i teraz właśnie muszę pokazać na co mnie stać. Nie ma, że boli.

n@ncy : :