Komentarze: 1
dziś nie umiem nic
spadam, nie umiem znaleźć dna
już nic nie mogę straćić, bo nic nie mam
zapomnieć tylko chcę, czy to tak wiele?
------------------------
pomóż mi się znaleźć
błagam
dziś nie umiem nic
spadam, nie umiem znaleźć dna
już nic nie mogę straćić, bo nic nie mam
zapomnieć tylko chcę, czy to tak wiele?
------------------------
pomóż mi się znaleźć
błagam
Kiedyś...kiedyś wszystko było takie proste. Szczenięcy świat. Nic mnie nie obchodziło, nic nie musiałam. Robiłam tylko to co chciałam. Płynęłam sobie na drugi brzeg z ludźmi, którym ufałam, szczęśliwa. A to się nigdy już nie powtórzy. Bo teraz każdy coś ode mnie chce. Nie ma bezinteresowności. Każdy jest wtedy kiedy tego potrzebuje, a jak nie to ‘do widzenia’ i ‘pocałuj mnie w dupę’. Wyszukane, egoistyczne uczucie, potem nazwane feromonami. Było miło ale się skończyło, ta? Patos na glinianych nogach. Patos, skonstruowany na bladych, nic nie znaczących słowach, które utonęły w ocenie dni. Noc była piękna, ale o poranku zbudził nas skurwiel z twarzą przeraźliwie trzeźwą. Nic nie zostało z tamtej brawury. Mam tylko kaca. Ból życia uśmierzam tabletką. I już nie wiem czy jestem. Wspominam bo tylko wspomnienia nie bolą. Bo tylko... dzisiaj nie chcę o Tobie myśleć. Już nigdy nie chcę. Wiesz, czasem myślę, że Ty nie umiesz kochać innych. Ty kochasz tylko z nienawiścią siebie samego. Tak nakazuje próżność. Satysfakcjonujące odbicie w lustrze. Bo tylko powierzchnia się liczy ta? ‘Bo tylko ona się błyszczy.’ To szeleszczące gówno to priorytety. Twoje, nie moje. Już nie moje.
Ja nie
Zasługuje na miłość
Na mnie się patrzy
Podziwia niezłomne zasady
Zazdrości rzekomych talentów
Mierzy długość nóg i włosów
A moje imię
Myli się z imieniem
Swojej dziewczyny...
‘samotna księżniczka’ śmiesznie to brzmi.
Robię coś. Nie, robię wszystko sama sama sama. Dookoła mnie pełno ludzi. Dzwonią, przychodzą, rozmawiają, interesują się. A ja się śmieje z nimi, chodzę na zakupy, imprezuję jak gdyby nigdy nic bo tak doskonale nauczyłam się ukrywać ból. Mam dosyć świata. Nie umiem już być. Nie umiem żyć. Nie umiem już nic. Myślałeś, że będę słaba bez Ciebie? Miałeś racje... Myślałeś, że uda Ci się mnie upokorzyć? Udało... Myślałeś, że się przez Ciebie poddam? Nie, tego nie zrobię. Nigdy nie daję satysfakcji swoim WROGOM.
Śliczna. Boska. Idealna. Rzecz, leży sobie na półce. Na początku wystarczy na nią spoglądać. Ale później przychodzi chęć dotykania. Zwierzęcy magnetyzm. W końcu chcesz sobie ją ściągnąć z tej półki. Masz pieniądze i wydaje Ci się że możesz wszystko a ona to Twoje must have. Bez pytania bierzesz ją sobie śmieszny człowieku. Twoje słowa sprawią, że należy ona tylko do Ciebie. Jest ozdobą, której wszyscy zazdroszczą. Ulotne ‘kocham’ wsadzone gdzieś pomiędzy dniem a nocą jest dla niej jak balsam dla duszy. Wierzy, bo jest stworzona do miłości. Ufa. Jej uszu nie dotykają słowa nawet takie jak ‘zawsze robię to na co mam ochotę’, ‘nie rób ze mnie idioty’. Nie. Ona słyszy i widzi tylko to co chce. Miłość. Tak się wydaje. Ale później, nagle, nie wiadomo skąd pojawia się lepszy model. Większy biust przybywa prosto z Nowego Yorku. I nagle miłość to nie miłość tylko feromony a kocham było wypowiedziane pod presją chwili. Nie rozumiem. Ale Ty tego jakby nie widzisz. Budzi się w Tobie zwierze, znowu must have, a mnie odkładasz sobie na półkę i nawet nie starasz się oczyścić ze swoich zawszonych odcisków rąk. Przeciwnie, niech sobie wszyscy patrzą jaka jestem teraz zużyta. I nie wiem co dalej, ja nie popełniłam żadnego błędu, to świat mnie zmusza do buntu. Chcę miłości. Chcę kochać i być kochaną. Nie pożądaną. Czy to tak wiele?
Czasami jestem zła na siebie. Na to wszystko w czym dobrowolnie żyje. Dookoła tylko powierzchnia, która się liczy. Bo tylko ona się błyszczy. To takie płytkie ale jak mi jest źle to dowartościowuje się tymi, którzy mają gorzej. Patrzę na kogoś i po prostu cieszę się, że jestem sobą. Że wyglądam jak wyglądam i mam to co mam. Nie czuję się lepsza. To nie to. Po prostu czuję, że mogę żyć lepiej bo mam więcej. To cholernie obłudne, ale takie właśnie moje. Brzydzę się tych myśli ale w niektórych chwilach tylko one trzymają mnie przy życiu. Czasami nie mogę się znaleźć i teraz też. Ale mój styl życia jest właśnie dla mnie. Śmieszy mnie człowiek, który mnie za to krytykuje. Nie siedzę w domu i nie użalam się nad sobą. Bo przecież dookoła jest tyle radości. Nie wiem co to rozsądek, chcę tylko adrenaliny. Chcę czuć ten pieprzony smak życia. Jestem SOBĄ, a nie tym kogo ze mnie robią.