Najnowsze wpisy, strona 13


paź 04 2004 miłość+zdrowie+pieniądze=szczęście
Komentarze: 1

Wkraczam do świata z nową ideologią. Tego samego świata, którego od początku świadomej części mojego życia tak bardzo się bałam. Już nie wierze w przyjaźń. Nie ma przyjaźni. Jest litość i jakaś chora potrzeba bycia akceptowanym . Teraz liczą się tylko trzy rzeczy, które dają mi w życiu szczęście: miłość, zdrowie i pieniądze. Ja to wszystko mam więc co ponad to, pytam? Czego ja chciałam od świata przez ten rok? W jakim bagnie tak bardzo siedziałam, że nie widziałam, że mogę mieć wszystko? Teraz każdą komórkę mojego ciała wypełnia niczym nie zachwiany hedonizm. JESTEM – MOGĘ WSZYSTKO. Czuję się pewna siebie, silna. Nikt i nic nie jest w stanie mnie powstrzymać na mojej drodze po sukces. Nie idealizuję, wcale nie stwierdzam, że już jest doskonale, ale tak właśnie może być. Muszę się tylko postarać. Znowu poczuć to wszystko mocniej. A wtedy świat otworzy się dla mnie. Jestem perfekcjonalistką. Znowu wypełnia mnie świadomość, że urodziłam się po to aby wygrywać. Teraz sukces jest w zasięgu ręki. Wystarczyło w siebie uwierzyć. Pracować nad sobą. Pokonać siebie w sobie. Teraz bardziej niż kiedykolwiek chcę czuć ten pieprzony smak 'bycia ponad światem'.

n@ncy : :
paź 03 2004 nowy REBEL
Komentarze: 2

Budzi się we mnie życie. Wychodzę z mroku. Wcale nie powoli! Wychodzę w całej okazałości. Od dwóch tygodni nic nie biore. Praca nad sobą absorbuje całą moją energię. Bawi mnie ponowna możliwość kształtowania swojego wiezerunku. Swojego  charakteru. Swojego JA. Posiadam nową szansę. Znowu czuję, że mogę żyć na tym świecie. Nowy image. Zmana koloru włosów, seksowny blond. Barokowy, stare złoto. Drapieżne spojrzenie spod szaleńczo błękitnych soczewek. Ubrania sportowe, jednakże emanujące klasycznością. Ciało zadbane do granic możliwości. Każdy centymetr, idealny. Marzenie milionów. Ale ja jestem dostępna tylko dla idealnego partnera. Dla niego. Doceniam to co mam i znowu szalnie dobrze czuje się w sobie. Silny charakter. Nowa mocna ideologia. Nowy REBEL. Zero empatii w stosunku do świata. Brak sentymentalizmu. Nie uleganie emocją. Nikt tak idealnie jak ja nie potrafi ukrywać bólu. Już nie jestem słaba. Już jestem sobą. Znowu. Liczy się tylko powierzchnia. Bo tylko ona się błyszczy. Kolejny raz. Życie jest piękne.

n@ncy : :
wrz 29 2004 krzyk milczącej...chwili
Komentarze: 1

Czasami mam wrażenie, że Bóg celowo rzucił mnie na wiatr. Nie próbuje już nawet szukać drogi, bo nieuchronnie nadchodzi wielki koniec. Na pewno nie oddam się wam tak łatwo, na pewno będę jeszcze walczyć. Nikogo z was nie minie strach w starciu ze mną. Wiem, że spadam. Nie potrafię ukryć żalu. Nie mogę patrzeć na łzy bliskich mi osób i dlatego nie mogę już dłużej być. Nie mogę nikogo pociągnąć ze sobą. Spadam. Brakuje mi wszystkie co pozytywne. Jedyną skazą będziesz Ty. Bo ja już nie mogę ukrywać strachu przed Tobą. Dlaczego chcę skończyć to teraz. Zanim do czegokolwiek dojdzie. Za bardzo Cię potrzebuję, za bardzo pragnę Twojego szczęścia, dlatego nie możesz być ze mną w tej chwili. Dlatego zranię Cię teraz. Ale obiecuję to już ostatni raz. Ginę jak pies i nie wiem co mnie jeszcze chroni. Sama nie wiem co mnie tak bardzo zniszczyło. Potwór, ludzka nienawiść, czy może moja własna głupota... Często zastanawiam się w którym miejscu mogłam wybrać inaczej, żebym teraz mogła normalnie żyć. Chyba w żadnym... Chyba to ktoś inny kiedyś za mnie wybrał. Pierdolona marionetka.

n@ncy : :
wrz 27 2004 śmierć TO-NIE-MY
Komentarze: 2

Jestem cała odrętwiała. Leżę na dywanie i nie mam siły wstać. Bolą mnie wszystkie mięśnie. Każdy po kolei i wszystkie naraz. Mam zjazd. Mam kolejny pieprzony halun. Widzę Ciebie. Chociaż nawet nie wiem czy to Ty. Jakaś twarz. Ktoś. Przyszedł do mnie nareszcie. Jeśli jesteś aniołem, proszę zabierz mnie stąd. Zabierz mnie z tego pierdolonego świata bo ja już nie wyrabiam. Nie mam kasy na kolejnego spida a boję się co będzie dalej. Powoli skurcz ustępuje i zaczyna mnie telepać. Zastanawiam się czy jeszcze żyję czy już zdechłam. Nie mam siły nawet dopełzać do łóżka, chociaż twarda podłoga wbija się w moją skórę. Leże tak, nie wiem, może pół dnia. Gdzieś niedaleko mnie dzwoni telefon. Komórka podskakuje jak szalona, widzę ją, słyszę ją ale nie ma siły po nią sięgnąć. Moje ręce są z ołowiu. Całe ciało mam z ołowiu. Mam ochotę zabić osobę, która bezczelnie do mnie dzwoni rozrywając ciszę zalegającą wokół mnie. I wtedy nagle ogarnia mnie przerażenie bo zdaję sobie sprawę, że odejść jest dużo łatwiej niż żyć. A ja właśnie odchodzę... i wtedy nagle zbieram wszystkie swoje siły i próbuję wstać. Bo ja jednak, chociaż panicznie boję się życia to jeszcze bardziej boję się śmierci. Obiecuje sobie, że jeśli uda mi się wstać to pójdę dzisiaj do kościoła. Wstaję ale już nie czuję, że mam ciało. Nie czuje, że jestem. Nie ma mnie. Nie istnieje. To jakaś paranoja.

n@ncy : :
wrz 27 2004 psychodela
Komentarze: 1

Znowu dopada mnie ta paranoja. Jestem bezbronna wobec niej. Nie potrafię w rzeczywisty sposób znaleźć się znów. Nie wiem czy jestem, brakuje mi sił. Czas nieubłaganie plącze kroki i nie słyszę już niczyjego głosu. Tylko przerażającą, wszechogarniającą ciszę. Chłód mrocznego poranka, gdzieś na Syberii. Kiedy wszyscy śpią, modlę się, żeby ktoś mnie ochronił. Żeby wyciągnął z tego chorego stanu. Coraz bardziej odległe jest wszystko, uczę się ukrywać własny strach. Strach przed rzeczywistością. To wszechogarniające uczucie, które każe mi ćpać. Bo to jedyny znany sposób na uniknięcie kontaktu z otoczeniem. Ja chyba umiem umierać sama w sobie...

n@ncy : :